W kraju gdzie im człowiek biedniejszy tym płaci wyższe
podatki – w czasach „Wielkiego Głodu” to była metoda wykańczania Polaków –
pojawia się pewna polemika, lecz dotyczy ona głównie kwestii likwidacji pojęcia
płaca minimalna - która spowalnia gospodarkę i powstrzymuje przedsiębiorców
przed tworzeniem nowych miejsc pracy – niż naprawy i udoskonalenia przepisów, chroniących
godność człowieka.
O ile dla dużych firm o zasięgu międzynarodowym nie jest
problemem zatrudnianie na umowę o pracę a przejrzystość sprawozdań finansowych
jest priorytetowa, to już w przypadku niewielkich, raczkujących
przedsiębiorstw, rozpatrywanie zatrudnienia w szerszych kontekście takim jak
wpływ nowego pracownika na zysk firmy, jest konsekwentnie ignorowane.
Płaca minimalna to nie tylko marne zabezpieczenie
pracowników przed wyzyskiem, ale także mierna forma gromadzenia środków na przeżycie
w przyszłości w postaci emerytury - a w
zasadzie dodatkowe wsparcie dla budżetu Państwa. Pomniejszym celem wynagrodzenia
minimalnego jest redukowanie rozwarstwienia społecznego - Polaka albo stać na przeżycie, albo nie -
oraz redukcja ubóstwa w krajach rozwijających się – lecz jak nazwać
wynagrodzenie w wysokości 1750 brutto, jak nie skrajną biedą?
Według niektórych raportów płaca minimalna motywuje
pracowników - do wyjazdu za granicę – zmniejsza
rotację oraz poprawia wydajność pracy. Wyższe, lecz wciąż głodowe zarobki
podobno zwiększają konsumpcję i przyczyniają się do wzrostu gospodarczego.
Wciąż najważniejszym argumentem przejawiającym za płacą minimalną
jest wzrost podatków – w przypadku obecnej stawki minimalnej 1750 PLN brutto, z
której pracownik otrzymuje 1286, 17 PLN do ręki, pełne koszty wynagrodzenia pracownika
wynoszą 2112 PLN - co stanowi 65% minimalnego wynagrodzenia, które ostatecznie
otrzymuje pracownik. Horrendalne kwoty podatków – aż dziw bierze że Polska
jak dotąd nie jest jeszcze potęgą ekonomiczną, gospodarczą i infrastrukturalną
- sprawiają że Polak niechętnie podchodzi do kwestii nabywania dóbr i usług –
bo go nie stać – a na Rząd patrzy raczej sceptycznie. Do tego dochodzi kwestia
mentalności rodaków – pomimo że Polacy wciąż w miarę ze sobą solidarni, to
jednak to oszczędni pracodawcy,
którym ciężko dostrzec korzyści z
zatrudniania j. dodatkowy zysk, rozszerzanie działalności i więcej
obsłużonych i zadowolonych klientów.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz