Zastanawiamy się jakie zawody mogą cieszyć się w przyszłości popularnością. W jakim zakresie się kształcić już teraz, aby za jakiś czas być rozchwytywanym na rynku pracy specjalistą?
W Internecie kwitnie nowy pomysł na biznes, a właściwie samozatrudnienie. Mianowicie, bezrobotni chętnie poszukają pracy dla ciebie za ciebie. W przeciwieństwie do istniejących na rynku agencji zatrudnienia - zmonopolizowanych na korzyść pracodawcy, tu możemy spodziewać się usług w zupełności zindywidualizowanych. "Agent"
skupiony wyłącznie na tobie, przeprowadzi pełną analizę personalną, doradzi
obszar zatrudnienia, zasugeruje zmiany oraz załatwi wszelkie formalności. Następnie napisze za ciebie CV,
skontaktuje się z przyszłym pracodawcą, a nawet pójdzie za Ciebie na rozmowę rekrutacyjną,
która nabiera nowego znaczenia – wymiany handlowej tudzież ubicia targu. Nie ma
znaczenia czy jemu samemu z łatwością przychodzi odnalezienie się na rynku pracy, czy zna
się "na rzeczy" i czy rzeczywiście jest w stanie świadczyć w tym zakresie
profesjonalne usługi.
Usługa „pośrednictwa”
jest odpłatna za wykonanie zadania – rozliczenie godzinowe byłoby tu
raczej nie na miejscu, ale kto wie? – ma swoje wady jak i zalety.
Do zalet przede wszystkim należy zaliczyć możliwość przerzucenia
raczej nieprzyjemnych obowiązków, zwłaszcza w tym nieprzyjemnym dla większości
osób czasie – bezrobocia, i lub długotrwałego bezskutecznego poszukiwania
pracy - na "poszukiwacza". W przypadku osób, które mają zatrudnienie, lecz potrzebują pomocy w znalezieniu czegoś bardziej
atrakcyjnego – lepiej płatnego, bardziej interesującego lub po prostu czegoś zupełnie
nowego – celem jest odbarczenie ich od kolejnych obowiązków, po to aby swój cenny
czas mogli spożytkować gdzie indziej.
Niestety w najmniej korzystnym położeniu znajduje się osoba bezrobotna, która zmuszona do ostateczności
wykorzystuje podobne wsparcie oddając swoje ostatnie środki na przetrwanie „pośrednikowi”.
Pomimo desperacji, powinna ona zachować zdrowy rozsądek. Nigdy nie wiadomo jak bardzo uczciwie
nasz "agent" ma zamiar wybrnąć z zadania.
Mianowicie, istnieje "szansa" opłacenia przyszłego pracodawcy
za pierwszy okres zatrudnienia danej osoby, niemniej niegwarantujący zainteresowanemu
żadnej stałości zatrudnienia – innymi słowy pracodawca łupem podzieli się „fifty-fifty”
z czego lwia część spłynie do „agenta” i „pracodawcy”, a pozostała część spłynie z powrotem
do „zleceniodawcy”, który zatrudnienie owszem otrzyma, ale wyłącznie na czas
obowiązujących w umowie warunków – następnie zostanie zwolniony, aby udostępnić
miejsce kolejnemu „zleceniodawcy” .
Zagrożeniem jest także „spoczywanie na laurach”, podczas gdy
poszukiwania pracy przejmie osoba w zupełności nieznająca się na rzeczy. Nietylko
stracimy czas, nie posuwając się do
przodu, to dodatkowo nieodpowiedzialny „Agent”, poprzez swój brak kompetencji
popsuje nam reputację na rynku, przedstawi w bardzo złym lub nieadekwatnym do sytuacji świetle, a konsekwencje mogą ciągnąć się za nami długie lata, równie długo jak czas życia informacji wprowadzonych do Internetu.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz