środa, 6 listopada 2013

Bezużyteczna wiedza - kluczem do sukcesu?

Z każdej strony jesteśmy zalewani tysiącami informacji. I co z tego? Co rzeczywiście jest nam niezbędne do życia?

Do życia prawdopodobnie niewiele. Inaczej ma się rzecz z karierą zawodową.

W czym tkwi tajemnica ludzi sukcesu? Czy są oni przysłowiową alfą i omegą? Wiedzą wszystko i na każdy temat?

Niektóre osoby mają to coś, że czego się nie wezmą to im to wychodzi. Bez szczególnych umiejętności, czy wykształcenia, wcale nie wymiatają pod względem jakieś spektakularnej wiedzy. Co z tego, że ktoś wie wszystko na każdy temat, a jego życie zawodowe to totalna klapa.


Prawda jest taka, że osoby sukcesu wiedzą to co muszą wiedzieć i to im jak najbardziej wystarcza. Potrafią wyselekcjonować napływ informacji i skupić się wyłącznie na tym co najważniejsze i często improwizują.

Sęk w tym, aby znaleźć jakieś wypośrodkowanie. Uczyć się tego co niezbędne, a najlepiej przydatne tu i teraz, umiejętności, które potrafimy wykorzystać lada chwila i przełożyć na realne życie w postaci zaowodowego sukcesu.

Tak zwany self-made man potrafi przefiltrować to, na czym rzeczywiście warto się skoncentrować. Reszta to totalne badziewie, które nie tylko zniekształca światopogląd, ale również zaśmieca umysł, uniemożliwiając logiczne myślenie.

Wiedza ludzi z programu 1z 10 czasem jest wręcz imponująca. Z tym, że wygrana odcinku jest mniej więcej warta 1000 zł. Trochę niewiele jak na znajomość odpowiedzi na pytanie takie jak  W Paterku, dzięki wsparciu blisko 230 tysiącom z RPO zostanie wybudowana nowa nawierzchnia pewnej ulicy, o której była mowa w felietonie filmowym. Jak brzmi jej nazwa?

A zatem, zanim popadniemy w obsesję pogłębiania bezużytecznej wiedzy, najpierw zastanówmy się co jest nam rzeczywiście niezbędne, aby po prostu "ruszyć z miejsca".

Warto wziąć sobie do serca radę  Sallie Krawcheck, byłą prezydent Merriill Lynch, jednego z najważniejszych oddziałów Banku Amerykańskiego  - Ignoruj tłum, który tylko gada i podążaj za obranym przez siebie kursem.








niedziela, 3 listopada 2013

Jak wylecieć z pracy?

Wydawałoby się, że nic prostszego! Wystarczy np. nadużywać L4, nie kryjąc się specjalnie z jednak dobrą kondycją zdrowotną. Powodem może być także "profil psychologiczny niedopasowany do kultury korporacyjnej" - z podobnych przyczyn czasem może być problem z wbiciem się do lokalu, zwłaszcza tego "z wyższej półki". Zdarzają się też bardziej trywialne powody, takie jak podjadanie owoców podczas zbiorów jabłek czy nawet brak uśmiechu podczas kontaktów z klientami i zbieraniu od nich zamówienia.  Wszystko zależy od nastroju szefa - gorzej jeśli szef to kobieta.

Są jednak zawody, kiedy to pracownik jest górą, a pracodawca musi potulnie zgadzać się na wszystkie ustępstwa . W tej komfortowej są programiści, inżynierzy, a nawet lekarze specjaliści. Na wagę złota są kwalifikacje kierowców, sprzedawców i przedstawicieli handlowych "z sukcesami", a nawet doświadczonej kadry zarządzającej wyższego szczebla - tylko gdzie to doświadczenie zdobyć?

Czy będąc zwykłym, szarym magistrem ze znajomością jednego języka obcego muszę uważać na każdy krok i słowo w pracy, z obawą patrzeć w przyszłość i wyniki finansowe przedsiębiorstwa, bo za każde spadki słupków zapłacę własną głową?

Otóż nie. Jest jedno rozwiązanie, ale coś za coś.

Załóż własną firmę, ale ...

Tak jak w niewłasnej firmie, prawie zawsze odpowiedzialność za najważniejsze decyzję należy do kogoś innego, tak w tym przypadku trzeba się przygotować: WSZYSTKO ALBO NIC!

Stawiając na jedną kartę, możemy byś pewni: pracy będzie w bród. A dochody nie wiadomo kiedy, jeśli w ogóle się pojawią. Pewni za to możemy być niemałych wydatków. Czasem może się wydawać, że pieniądze idą w błoto. Ale nic przecież nie zastąpi tego błogiego stanu, kiedy nie ma znienawidzonego, egoistycznego, a na dodatek skąpego szefa, który jeździ Porsche, a córka i żona Ferrari - cabrio, a szkoda mu na porządny wyjazd integracyjny dla swoich pracowników - bo skąd by to wszystko miał, gdyby nie my - najlepiej na dwa tyg. na Dominikanę.

Ponadto, jeszcze to urozmaicenie. Każdy dzień inny, niepodobny do poprzedniego. Wprost nic Cię nie zaskoczy! Jednego dnia można się użerać z dostawcami, a innego z urzędnikami lub księgową, która jest "za bystra".

Oprócz tego nigdy z pracy nie wylecisz i nigdy nie będziesz się nudził, a twoje obowiązki nigdy się nie skończą, nawet w weekendy.

Ale nic nie daje tej satysfakcji jak bycie panem samego siebie i swojego dnia.

 A prawdziwa zabawa się zaczyna jak zatrudniamy pierwszych pracowników i te ich spojrzenia, pełne przekonania, że jesteś egoistycznym, zarozumiałym, dusigroszem, który jeździ furą za jedyne pół miliona.


sobota, 2 listopada 2013

Nietrafione studia?

Czy istnieje takie pojęcie jak nietrafione studia? Po co idziemy na coś po czym i tak nie znajdziemy pracy?

Generalnie zapotrzebowanie na rynku pracy jest ogromne i zróżnicowane - ze zdecydowaną przewagą specjalistów IT. Różnica pomiędzy kierunkami polega na wielkości zapotrzebowania na daną specjalizację. Decydując się na niszowy kierunek, za darmo, musimy być faktycznie dobrzy żeby się wybić, a czasem rzeczywiście warto.


Część osób, z tych niszowych kierunków, prawdopodobnie zadomowi się gdzieś, w jakiejś  całkowicie lub częściowo niezwiązanej z ich akademickim wykształceniem pracy, trafionej zupełnie przypadkowo - tak jak studia.

Lecz co z pozostałymi, którzy liczą jednak na karierę "w zawodzie"?

Rynek pracy, mimo że chłonny, jest również bardzo wymagający - konkurencja nie śpi. Licencjat, inżynier, a nawet magister nie wystarczy aby zostać profesjonalistą w swoim fachu. Niestety - lub stety - trzeba chociaż częściowo interesować się zawodem, także po godzinach w pracy. W przeciwnym razie, ugrzęźniemy gdzieś, całkiem przypadkiem, aż do końca świata.

Smutna perspektywa, zwłaszcza dla młodego człowieka, przed którym podobno świat dzisiaj stoi otworem.

A owszem i stoi.

Rozwijać się można wszędzie i wcale nie trzeba do tego dużych nakładów pieniężnych - kto twierdzi inaczej, może się położyć i przy okazji pogodzić z tą szarszą perspektywą.

Fora internetowe to pierwszy krok aby dowiedzieć się czegoś więcej  - a nierzadko i dowartościować tym jak niewiele więcej wiedzą inni "specjaliści" :P - i dzielić dotychczasowym doświadczeniem.

Oprócz tego istnieją bezpłatne kursy online - nawet jeśli program nauczania jest denny, jest to jakiś sposób, aby poznać ludzi "z branży".

Mimo wszystko najlepsze są oczywiście szkolenia stacjonarne. To głównie na nich rzeczywiście można poszerzyć grono "potrzebnych znajomych", o ile też potrafimy czasem błysnąć - nikt nie przychodzi tam bezinteresownie.

Pomimo, że droga czasem grząska i trudna, na pewno lepsze to niż nic. Z czasem zapewne uda nam się wyjść na ludzi nawet po Katechetyce. W Polsce zawód raczej szybko nie wyginie ;)  . Innym polecam bardziej przemyślane wybory.


piątek, 1 listopada 2013

Wyróżnij się! - Co cenią sobie pracodawcy? - Wymagania rynku pracy.

Aplikując na stanowiska specjalistyczne nigdy nie obędzie się bez ugruntowanej wiedzy akademickiej przede wszystkim popartej solidnym doświadczeniem zawodowym. Odwrotnie rzecz przedstawia się w przypadku stanowisk na niższym szczeblu hierarchizacji.

U młodych osób wkraczających na rynek pracy, pracodawcy cenią sobie przede wszystkim umiejętność pracy w zespole, zaangażowanie w wykonywaną pracę, systematyczność oraz tzw. doprowadzanie spraw do końca. Ponadto, przejawy nadobowiązkowej aktywności np. w działania akademickie,  zdecydowanie poprawiają wizerunek kandydata.

Pracodawcy zgodnie przyznali, że bardziej istotne jest dowiedzenie, że ma się jakiś określony plan "na siebie". Chaotyczne łapanie się czegokolwiek generalnie dyskredytuje nas w oczach pracodawcy. I tutaj dodatkowa rada. Niektórzy mają tendencje do wpisywania do swojego CV dosłownie wszystkiego, co w
rzeczywistości nie ma najmniejszego znaczenia i wcale nie poprawia naszej pozycji w procesie rekrutacji. W CV warto skupić się na naszych najważniejszych atutach i właściwym - zgodnym ze stanowiskiem -  doświadczeniu zawodowym.

Tylko jeśli mamy jakieś umiejętności - i nie ma znaczenia jak bardzo zaawansowane - które można wykorzystać w praktyce i które chcemy rozwijać dzięki tej pracy, mogą de facto zagwarantować nam tę pracę.

Dla szefa dużo ważniejsza jest kreatywność i otwartość, niż umiejętność pracy pod presją czasu, która przychodzi z czasem wraz z rosnącym doświadczeniem zawodowym i naturalną dojrzałością człowieka.

Pracodawcy lubią osoby, które potrafią się pozytywnie wyróżnić spośród tłumu innych absolwentów. Chcą osoby konkretne, które same w sobie cenią się i znają swoją wartość rynkową. Wbrew pozorom brak asertywności w pracy jest jedną z głównych przyczyn zwolnienia pracownika, w związku z czym nie warto bać się czasem powiedzieć nie, oraz jasno przedstawić swoje opinie na różne tematy związane z branżą lub  obowiązkami w pracy - oczywiście w granicach zdrowego rozsądku. 

Każdy mądry pracodawca zdaje sobie sprawę, że nie jest w stanie skontrolować ani przewidzieć wszystkiego, jak również nie uda mu się stworzyć solidnego biznesu bez pomocy innych ludzi. A tu rodzi się potrzeba zbudowania podstaw zaufania, które warto powierzyć osobie nie tylko lojalnej, ale również samodzielnej, nie bojącej podejmować ryzyka oraz trudnych decyzji - ale to dopiero później ;-)