wtorek, 22 marca 2016

Koniec z pracą po znajomości!




Różnego rodzaju testy i sprawdziany towarzyszą od najmłodszych lat. Nawet 7 letnie dzieci są „kategoryzowane” i oceniane pod kątem swoich zdolności tudzież predyspozycji do określonych placówek wychowawczych. Często zupełnie inaczej jest w kwestiach dotyczących zatrudnienia.

Ile razy zdarzyło się nam wyjść z rozmowy rekrutacyjnej niemalże przekonani o sukcesie, bez efektów - abstrahując od elementu zaniedbania ze strony zakładu pracy, który nie poinformował o ostatecznym negatywnym wyniku rekrutacji? 
 Każdy kto szukał pracy wie o dodatkowym elemencie nadziei, który to z kolei trzyma jeszcze długie dni zanim wreszcie pogodzimy się z brutalną prawdą zwłaszcza, kiedy wszystkie inne sygnały ewidentnie wskazywały na sukces. Niestety, podczas gdy to poszukujący pracy biją się z myślami co znowu poszło nie tak, na upragnione stanowisko wskakuje już gotowa do pracy sąsiadka asystentki HR ;)

Chociaż wyżej wymieniony przykład wydaje się trywialny, to wciąż prawdą jest, że duża rzesza osób dostaje pracę „po znajomości”.  O ile zbieżność znajomości zawodowej wraz z ofertą zatrudnienia jest jak najbardziej uzasadniona z uwagi na wysokie kompetencje „przyjaciela” to ich brak (kompetencji;) prowadzi do ciężkich konsekwencji – nie tylko osłabia wiarę w uczciwą konkurencją również tę na rynku pracy, ale przede wszystkim osłabia gospodarkę z uwagi na brak właściwych ludzi na właściwych stanowiskach.

I to właśnie ten drugi argument najbardziej przemawia do typowego pracodawcy, któremu zależy na rentowności przedsiębiorstwa oraz dobrej reputacji swojej firmy.  

Coraz częściej podczas procesu rekrutacji spotykamy się z różnego rodzaju testami kompetencyjnymi, inteligencji oraz poziomującymi znajomość języka obcego skierowane już nie tylko do kadry wyższego szczebla o specjalizacjach technicznych - informatyków, bądź osób wykazującą znajomość określonych programów SAP, EXCEL. Ostatecznie nawet asystentka będzie przeegzaminowana z podstawowych umiejętności logicznego myślenia i czytania ze zrozumieniem. Testy rekrutacyjne mają za zadanie przynajmniej częściową weryfikację wszystkich „talentów”  zawartych w CV celem wybrania najbardziej adekwatnego i wiarygodnego na dane stanowisko kandydata.

Reformowanie rynku pracy pod kątem jasno określonych kryteriów dla poszczególnych zawodów na pewno zdecydowanie poprawi morale poszukujących pracy i w pewien sposób ujednolici reguły oraz wymagania stawiane pracownikom na poszczególnych stanowiskach.

poniedziałek, 28 grudnia 2015

Problemy pracowników Call Center







Jak została poprawiona sytuacja pracowników Call Center w Wielkiej Brytanii?

Czytając na temat sytuacji „zwykłych” konsultantów telefonicznych w Anglii ma się wrażenie iż jest to raczej biuro pracowników Google niż tylko przeciętne Call Center. Specjalnie wydzielone przestrzenie służące relaksowi pracowników, salki z grami towarzyskimi, ogródki, a nawet siłownie. A to wszystko w przerwie pomiędzy jednym telefonem a drugim?

Od kiedy pojawiły się centra telefonicznej obsługi klienta, zaczęły się one borykać z szeregiem problemów natury motywacyjnej pracowników. Ich efektem była duża rotacja pracowników, a co za tym idzie straty finansowe z tytułu nieustannego odpływu wyszkolonych już pracowników. Call Center były miejscem pracy nie tylko z największym wskaźnikiem rotacji, ale także absencji chorobowych, oraz spóźnień.

Wychodząc naprzeciw problemom, rozpoczęto wnikliwą analizę wskaźników. Celem było znalezieniem rozwiązań, które pomogą zatrzymać pracowników w firmie.Stąd pojawił się szereg motywatorów płacowych, ale także pozapłacowych w postaci różnych nagród i benefitów. 

Po pierwsze wynagrodzenia pracowników Call Center zaczęły być normalizowane pod kątem miejsca zamieszkania, czego bezpośrednim skutkiem był koniec wyzysku pracowników.Analiza miała dać również odpowiedź na pytanie w jaki sposób nagradzać pracowników, tak aby poziom motywacji utrzymywał się na właściwym, wysokim poziomie. Dzięki temu w zależności od długości stażu pracownik może liczyć na sukcesywne wzrosty swojego wynagrodzenia, a także rozszerzanie obowiązków oraz kompetencji. W efekcie nie dojdzie ani do spadku motywacji, ani do znużenia pracą czy wypalenia zawodowego.
Ponadto „Supervisorzy” poza słynną tablicą, na której nieustannie wyrokują najbardziej produktywnych (zajadłych) pracowników dostali dodatkowe narzędzie motywacji w postaci bonusów pieniężnych, nagród, a nawet wycieczek.

Z uwagi na dość duży problem rotacji pracowników i ich zupełny brak lojalności do pracodawcy, strzałem w dziesiątkę wydaje się położenie nacisku na kwestie integracji wewnątrz pracowników. Stąd wycieczki integracyjne nie tylko stanowią idealny środek wynagrodzenia za wysiłek włożony w pracę i zadowolenie klienta, ale jednocześnie „pracują” na wytworzenie pewnej zażyłości pomiędzy kolegami z pracy, która być może w przyszłości będzie jedynym elementem który przeważy szalę „zmienić pracę czy nie?”.

Z uwagi że praca na stanowisku konsultanta telefonicznego nie należy do najbardziej stresujących i odpowiedzialnych oraz z uwagi na niski wskaźnik decyzyjności związany z pełnionymi obowiązkami, nie należy umniejszać roli konsultanta telefonicznego, któremu tak samo jak każdemu innemu pracownikowi należy się wynagrodzenie, które umożliwi mu normalne funkcjonowanie w społeczeństwie. 

Jest to praca idealna dla osób, które cenią sobie swobodę i możliwość elastycznego czasu pracy dopasowanego do indywidualnego trybu życiu. Praca konsultanta telefonicznego uczy pracy w zespole, daje szanse osiągnięcia satysfakcji na tle zawodowym z uwagi na ciągłe próby podnoszenia satysfakcji i zadowolenia pracowników. 

Dzięki mądrej i odpowiedzialnej kadrze zarządzającej praca w COT-ach może stanowić bardzo fajne źródło utrzymania nie kolidujące z życiem prywatnym, a nawet osobistymi zainteresowaniami czy hobby danego konsultanta telefonicznego. Ponadto właściwa atmosfera i dobre relacje pomiędzy współpracownikami wpłyną na sukces firmy w postaci zadowolenia klientów, jak również w postaci zmniejszenie kosztów szkoleń i rekrutacji nowych pracowników.

poniedziałek, 16 listopada 2015

Komunikacja miejsa w Sztokholmie

Komiunikacja miejsca w Sztokholmie doskonale spelnia wymagania mieszkancow - jes punktualna, czysta, ciepla, monitorowana, a nawet przytulna - a wszystko za sprawa firanek w autobusach. Najwiekszym minusem jest cena biletu miesiecznego w wysokosci 790 koron, oraz dosc niska czestotliwosc kursowania autobusow zwlaszcza w weekendy -  jest to jednak niejako wpisane w styl zycia Szwedow, ktorzy nigdzie sie nie spiesza i bardzo szanuja swoj czas, ktory chca poswiecic rodzinie - sklepy w Szwecji nie sa czynne do 23, a ludzie maja czas dla siebie i rodziny, a przy tym zarabiaja 3 razy wiecej niz przecietny polak ;)


Wracajac do cen biletow... Jest to stosunkowo najwyzszy, niemniej niezbedny wydatek kazdego nowoprzybylego do Sztokholmu. Cena biletu miesiecznego tzw. normalnego bez limitow jest jednoczesnie najbardziej oplacalna forma platnosi za przejzd komunikacja miejska w porownaniu do pozostalych mozliwosci, bowiem dostepne sa: bilet jednorazowy za 36 koron umozliwajacy dowolny przejazd przez 75 minut, doladowanie karty - przy doladowaniu minimum 100 koron mozna podrozowac 4 razy po 75 minut co w istocie nie starcza na nic - dostepne sa tez bilety tygodniowe za 300 koron oraz calodobowy za 100 koron.


Pomimo wzorowo zorganizowanej komunikacji miejskiej, kazdy mieszkaniec powienien posiadac swoj wlasny samochod co zdecydowanie ulatwi mu zycie. Kiedy w przypadku kolei miejskiej, metra i pociagow rozwiazania komunikacyjne sa bardzo korzystne, topodrozujac autobusami czasami ma sie wrazenie ze ich trasy sa bardzo "naokolo". Stad, warto wykorzystywac samochod zwlaszcza do poruszania sie po najblizszej okolicy - czesto mam wrazenie ze Sztokholm nieco faworyzuje kierowcow w porowaniu do pieszych zwlaszcza pod katem objazdow - to zwykle pieszy musi bardzo nadrobic drogi aby dostac sie do swojego celu. Nienalezy jednak zapominac ze 99% kierowcow wyroznia bardzo wysoka kultura na jezdni - zawsze ustapuja pieszym i bezwzglednie przestrzegaja przepisw ruchu drogowego (zwlaszcza z uwagi na bardzo wysokie ceny mandatow).


Reasumujac, nikt nie powienien miec problemu z przemieszczaniem sie po Sztokholmie zwlaszcza w przypadku rozbudowanej sieci metra jak rowniez kolei, niemniej jednak osoby, ktore sie tutaj wybieraja musza przygotowac sie na znaczacy wydatek w postaci biletu miesiecznego - Sztokholm jest duzy i czasami wyprawa do centrum miasta moze byc czasochlonna, wiec bilet miesiczny jest nabardziej oplacalny. Ponadto, na poczatku wszyscy imigranci pewnie beda duzo podrozowac w celu zdobycia pracy;) Szwedzi bardzo czesto wykorzystuja samochod do przemieszczania sie po swojej najblizszej okolicy, poniewaz autobusy nie kursuja zbyt czesto i jezdza okreznymi trasami. Dodatkowo, Sztokholm jednak jest to miasto w ktorym pracownikom bardzo czesto sa oferowane samochody sluzbowe, bez wzgledu na stanowisko i rodzaj zatrudnienia.





poniedziałek, 2 listopada 2015

Szwecja przyjazna obcokrajowcom?





Polacy wciaz decyduja sie na zmiene miejsca zmieszkania bez wzgledu na zawrotne zmiany polityczne w Polsce - a byc moze wlasnie z tego powodu. Sklaniaja ich ku temu pobodki zarowno gospodarcze ekonomiczne jak i spoleczne. Niezadko, tylko wyjazd z kraju jest w stanie zagwarantowac pewnym grupom spolecznym swobodny rozwoj zainteresowan oraz spokojne i satysfakcjonujace zycie. Emigracja nietylko zapewnia lepsze warunki pracy i zycia ale rowniez umozliwia wolnosc wlasnych przekonan. Poimo iz Polska to cudowny kraj, to wciaz zycie utrudniaja skomplikowane przepisy, dosc stronnicza mentalonosc spolecznestwa i dosc zaniedbane umiejetnosci tolerancyjne w stosunku do osob ktore roznia sie od mas.


Jest to tylko garsc powodow ktorymi kieruja sie osoby decydujace sie na wyjazd. Z uwagi na przesyt Polakow w Anglii, popularniejsze staly sie kraje skandynawskie. Jednym z takich kierunkow obieranych przez Polakow jest Szwecja. Niemniej jednak, podczas gdy znajomosc jezyka angielskiego stala sie od dluzszego czasu oczywista, nalezy liczyc sie z tym ze kraje nieanglojezyczne bede wymagaly od nowych mieszkancow znajomosci jezyka urzedowego mianowicie szwedzkiego tudziez norweskiego.


Generalnie jest to glowna przeszkoda ktora spotykaja osoby emigrujace do Szwecji. Pomimo ze kraj jest przyjazny obcokrajowcom, a zycie obfituje w szereg udogodnienin i benefitow, to jednak nauka jezyka szwedzkiego jest podstawowym elementem jezeli pragniemy  sie w tym kraju zadomowic na dluzszy czas.


W tym celu Szwecja wychodzi z otwartymi rekoma do osob ktore maja checi i pragna sie uczyc. Mianowicie jest mozliwa bezplatna nauka jezyka na miejscu, na roznych poziomach zaawansowania. Jedynym warunkiem, ktory nalezy spelniac jest posiadanie tzw. Personennummer, czyli tzw numeru ewidecyjnego ktory mozna uzyskac po zarejesrowaniu sie w urzedzie pracy zwanym Arbetsformedlingen  - strasznie trudna nazwa :P Wowczas uzyskujemy szereg dodatkowych mozliwosci. Urzad nietylko pomoze w znalezieniu pracy ale rowniez pomoze w tlumaczeniu dukmentacji dyplomowej, certyfikatw itd., Szwecja bowiem ma bardzo jasno uregulowane zasady zatrudniania i rynku pracy, jak rowniez dosc istotnie wspiera fiansowo firmy ktore zdecyduja sie na zatrudnienie bezrobotnych za posrednictwem Arbetsförmedlingen w postaci 80% dofinansowania do wynagrodzenia pracownika.


Pewien problem stanowi rowniez znalezienie zakwaterowania. Wynajem mieszkania wiaze sie z podpisywaniem specjalnego kontraktu ktory zabezpiecza obie storny przez nieuczciwymi praktykami. Duzo latwiej jest wynajac pokoj. W przypadku stolicy kraju Sztokholmu, bez wzgledu na lokalizacje, nie nalezy obawiac sie o jakosc komunikacji miejskiej, ktora jest sprawna, szybka i punktualna. Pomimo iz bilet miesieczny stanowi na poczatku dosc duzy koszt - jest to 800 koron szwedzkich czyli w przeliczeniu na PLN okolo 400 zlotych, to jest to jednak wydatek warty zachodu.


Generalnie ceny w Szwecji sa bardzo wysokie jak na portfel przecietnego Polaka, to jednak pracujac w Szwecji, kazdego jest stac na przyzwoite zycie, a ceny w sklepach sa na racjonalnym poziomie - w zasadzie porownujac koszyk dobr na ktory moze pozwolic sobie osoba zarabiajaca minimalna krajowa w Polsce a w Szwecji roznica jest poprostu ordynarna. W skrcie warto. ´Dlatego, osoby ktore decyduja sie na wyjazd, oraz wykazuja doze determinacji powinny na poczatku uzbroic sie w cierpliwosc i byc wyrozumiale, nawet jezeli legitymuja sie znajomoscia jezyka angielskiego - co zdecydowania pomaga - jak rowniez wyzszym wyksztalceniem. W Szwecji nie ma to zbyt duzego znaczenia, a pierwsza praca zazwyczaj jest sprzatanie. W kraju panuje niepisana umowa, ze kazdy imigrant musi znac jezyk szewdzki jezeli pragnie korzystac ze wszystkich przywilejow w kraju, a nawet mniej odpowiedzialne stanowiska zwlasza zwiazane z obsluga klienta wymagaja komunikatywnej znajomosci jezyka szwedzkiego - za wyjatkiem programistow ktorzy wszedzie znajda prace. W przeciwnym razie polecam Szwecje w celach turystycznych, poniewaz jest to kraj ktory obfituje w niesamowicie piekna przyrode, ktora warto podziwiac na wlasne oczy.


Pozdrowienia z Arbetsförmedlingen gdzie nie ma Polskich znakow na klawiaturze. :P



poniedziałek, 21 września 2015

Praca w budżetóywce - fakty i fikcje






Istnieje szereg niemalże mistycznych historii nt. państwowej pracy na stanowisku urzędnika. Wyśniona, niczym idealna, bez stresu, dostępna wyłącznie dzięki więzom krwi. Z dziada pradziada piastowane urzędnicze stołki, na emerytury nie chodzą, kolesiostwo stosują, jak nie golną z rana to nie pracują. 

Prawdą jest, że niestety wciąż niełatwo jest "dostać się" do "państwowej pracy" bez tzw. "znajomości" i to najlepiej takich w rodzinie. Rozbudowana biurokracja, która nie omija również procesu rekrutacji, skrzętnie eliminuje jakąkolwiek uczciwą konkurencję. Tylko będąc blisko "źródła", można osiągnąć w tym względzie względny sukces. W Internecie widnieją wyłącznie fikcyjne ogłoszenia o pracę, na realne posady, które już mają właścicieli.
 
Pomimo początkowych trudności z uzyskaniem pracy, potem już może być tylko gorzej. Jest to specyficzna, nietypowa, wymagająca niecodziennych umiejętności od kandydata. A przede wszystkim:

Preferowane zamiłowanie do lat 70' i to nie tylko pod kątem wizerunku, ale przede wszystkim dynamiki pracy. Dokształcanie się  i "poszerzanie horyzontów"nie jest nic warte - praca jest po to, aby każdy ją miał, w zasadzie nic sensownego nie musi, a nawet nie powinno z niej wypływać. Pracujemy w myśl zasady nie wyróżniaj się, która nie ma nic wspólnego z pracą w grupie - nie mylić z tzw. "team work" lub "team spirit", ponieważ "czepialstwo" dotyka nie tylko cywilnych interesantów, ale również samych współpracowników.

W związku z powyższym, jeżeli jesteś osobą ambitną, która ceni efekty swojej pracy, istnieje ryzyko, że Twoja odmienna postawa bardzo szybko doprowadzi cię do frustracji. Dzień za dniem, bez ambicji, tak doczekasz swych ostatnich dni.

Ci co sądzą, że przynajmniej zarobki w "budżetówce" są bardziej motywujące, zostaną rozczarowani. Zarobki są, ale wysokie tylko w stosunku do efektywności pracy. Nie zmienia to faktu, że pensje nie pozwalają na życie w dostatku i nie rekompensuje ich nawet fakt "13-stki" czy tzw. "wakacji pod gruszą".

Obecnie przyszłościowa, być może nawet pożądana, jedyna stała na rynku - ciągu pracy nawet śmierć nie rozłączy - już wkrótce (oby), może zostanie gruntownie zreformowana - póki co "Green Peace" zajadle walczy o pszczoły, nie dbając o lasy i tony papieru produkowane w imię urzędniczych procedur.

sobota, 12 września 2015

Nowy zawód - poszukiwacz pracy czylli sam nie mam pracy ale chętnie znajdę ją Tobie.







Zastanawiamy się jakie zawody mogą cieszyć się w przyszłości popularnością. W jakim zakresie się kształcić już teraz, aby za jakiś czas być rozchwytywanym na rynku pracy specjalistą?

W Internecie kwitnie nowy pomysł na biznes, a właściwie samozatrudnienie. Mianowicie, bezrobotni chętnie poszukają pracy dla ciebie za ciebie. W przeciwieństwie do istniejących na rynku agencji zatrudnienia - zmonopolizowanych na korzyść pracodawcy, tu możemy spodziewać się usług w zupełności zindywidualizowanych. "Agent" skupiony wyłącznie na tobie, przeprowadzi pełną analizę personalną, doradzi obszar zatrudnienia, zasugeruje zmiany oraz załatwi wszelkie formalności. Następnie napisze za ciebie CV, skontaktuje się z przyszłym pracodawcą, a nawet pójdzie za Ciebie na rozmowę rekrutacyjną, która nabiera nowego znaczenia – wymiany handlowej tudzież ubicia targu. Nie ma znaczenia czy jemu samemu z łatwością przychodzi odnalezienie się na rynku pracy, czy zna się "na rzeczy" i czy rzeczywiście jest w stanie świadczyć w tym zakresie profesjonalne usługi.

Usługa „pośrednictwa”  jest odpłatna za wykonanie zadania – rozliczenie godzinowe byłoby tu raczej nie na miejscu, ale kto wie? – ma swoje wady jak i zalety. 

Do zalet przede wszystkim należy zaliczyć możliwość przerzucenia raczej nieprzyjemnych obowiązków, zwłaszcza w tym nieprzyjemnym dla większości osób czasie – bezrobocia, i lub długotrwałego bezskutecznego poszukiwania pracy -  na "poszukiwacza". W przypadku osób, które mają zatrudnienie, lecz potrzebują pomocy w znalezieniu czegoś bardziej atrakcyjnego – lepiej płatnego, bardziej interesującego lub po prostu czegoś zupełnie nowego – celem jest odbarczenie ich od kolejnych obowiązków, po to aby swój cenny czas mogli spożytkować gdzie indziej.

Niestety w najmniej korzystnym położeniu znajduje się osoba  bezrobotna, która zmuszona do ostateczności wykorzystuje podobne wsparcie oddając swoje ostatnie środki na przetrwanie „pośrednikowi”. Pomimo desperacji, powinna ona zachować zdrowy rozsądek. Nigdy nie wiadomo jak bardzo uczciwie nasz "agent" ma zamiar wybrnąć z zadania. 

Mianowicie, istnieje "szansa" opłacenia przyszłego pracodawcy za pierwszy okres zatrudnienia danej osoby, niemniej niegwarantujący zainteresowanemu żadnej stałości zatrudnienia – innymi słowy pracodawca łupem podzieli się „fifty-fifty” z czego lwia część spłynie do „agenta” i „pracodawcy”, a pozostała część spłynie z powrotem do „zleceniodawcy”, który zatrudnienie owszem otrzyma, ale wyłącznie na czas obowiązujących w umowie warunków – następnie zostanie zwolniony, aby udostępnić miejsce kolejnemu „zleceniodawcy” .

Zagrożeniem jest także „spoczywanie na laurach”, podczas gdy poszukiwania pracy przejmie osoba w zupełności nieznająca się na rzeczy. Nietylko stracimy czas,  nie posuwając się do przodu, to dodatkowo nieodpowiedzialny „Agent”, poprzez swój brak kompetencji popsuje nam reputację na rynku, przedstawi  w bardzo złym lub nieadekwatnym do sytuacji świetle, a konsekwencje mogą ciągnąć się za nami długie lata, równie długo jak czas życia informacji wprowadzonych do Internetu. 




Nowa praca? Czemu nie? - dlaczego boimy się zmian






Kolejny rok w tej samej pracy z tymi samymi ludźmi, te same nudne obowiązki. 

A miało być tylko na chwilę, na rok, na przeczekanie na coś lepszego. Finalnie utknęliśmy w jednym miejscu po prostu za długo, ponieważ wcale super nam nie płacą, wcale się nie rozwijamy, a robota tak jak nie przynosiła jakiejś super satysfakcji tak w dalszym ciągu jej nie przynosi.

Pomimo że często nie jesteśmy zachwyceni z naszej pracy, wysokości wynagrodzenia, szefa, a nawet naszych współpracowników, to ciężko jest nam zaryzykować, postawić wszystko na jedną kartę i po prostu coś z tym zrobić. Kosztowałoby to nas wyjściem z „comfort zone”, dodatkową pracą, a nawet tymczasowym obniżeniem jakości życia.

Boimy się nie tylko ryzyka i związanego z nim pogorszenia sytuacji ekonomicznej, ale także konfrontacji z naszymi słabymi i silnymi stronami - Czy jesteśmy wystarczająco dobrzy aby rościć żądania? Czy aby krok w kierunku poprawy życia, nie stanie się naszym gwoździem do trumny. Przykrą prawdą, że tak naprawdę w żadnej innej firmie już nas nie chcą, a my już dawno „wypadliśmy z obiegu" - bo są młodsi, lepsi, bardziej otwarci, lepiej wykształceni.

Często trwając zbyt długo na jednym stanowisku przestajemy interesować się realiami rynku pracy. Poszukiwanie pracy nas nie dotyczy więc po co sprawdzać trendy, aktualne pytania rekruterów, czy modne wzory CV. Nasze ciche i nieśmiałe zainteresowania powoli odchodzą w zapomnienie, a marzenia stają się już tylko odległymi wspomnieniami. Wspierani przez równie niezadowoloną koleżankę/kolegę z pracy możemy spokojnie sobie narzekać i czekać na kolejny weekend. Po którym znowu będzie kolejny poniedziałek.

Czy cena za takie „bezpieczeństwo” nie jest jednak trochę za wysoka? Czy udręka myśli i poczucie wypalenia muszą towarzyszyć nam już przez cały czas?

Pomimo pewnych naturalnych obaw, zmiany niosą ze sobą korzyści - bezapelacyjnie. Jest to szansa na poprawę samopoczucia, zadowolenia z siebie, spełnienia i samorealizacji. Jest to bezpieczeństwo i satysfakcja w dłuższej perspektywie czasu, bo nawet jeśli na początku było ciężko, to zastrzyk pozytywnej energii i i wysokiej samooceny starczy nam na długie lata.O ile uda nam się przeciwstawić typowym dla człowieka buncie przeciwko jakimkolwiek nowościom, zaryzykujemy stawiając na szali nawet naszą pozycję społeczną, to niestety istnieje bardzo duże prawdopodobieństwo sukcesu. 



,

czwartek, 10 września 2015

Płaca minimalna, ale niewystarczająca







 
W kraju gdzie im człowiek biedniejszy tym płaci wyższe podatki – w czasach „Wielkiego Głodu” to była metoda wykańczania Polaków – pojawia się pewna polemika, lecz dotyczy ona głównie kwestii likwidacji pojęcia płaca minimalna - która spowalnia gospodarkę i powstrzymuje przedsiębiorców przed tworzeniem nowych miejsc pracy – niż naprawy i udoskonalenia przepisów, chroniących godność człowieka.

O ile dla dużych firm o zasięgu międzynarodowym nie jest problemem zatrudnianie na umowę o pracę a przejrzystość sprawozdań finansowych jest priorytetowa, to już w przypadku niewielkich, raczkujących przedsiębiorstw, rozpatrywanie zatrudnienia w szerszych kontekście takim jak wpływ nowego pracownika na zysk firmy, jest konsekwentnie ignorowane.

Płaca minimalna to nie tylko marne zabezpieczenie pracowników przed wyzyskiem, ale także mierna forma gromadzenia środków na przeżycie w przyszłości w postaci emerytury -  a w zasadzie dodatkowe wsparcie dla budżetu Państwa. Pomniejszym celem wynagrodzenia minimalnego jest redukowanie rozwarstwienia społecznego  - Polaka albo stać na przeżycie, albo nie - oraz redukcja ubóstwa w krajach rozwijających się – lecz jak nazwać wynagrodzenie w wysokości 1750 brutto, jak nie skrajną biedą?

Według niektórych raportów płaca minimalna motywuje pracowników  - do wyjazdu za granicę – zmniejsza rotację oraz poprawia wydajność pracy. Wyższe, lecz wciąż głodowe zarobki podobno zwiększają konsumpcję i przyczyniają się do wzrostu gospodarczego. 

Wciąż najważniejszym argumentem przejawiającym za płacą minimalną jest wzrost podatków – w przypadku obecnej stawki minimalnej 1750 PLN brutto, z której pracownik otrzymuje 1286, 17 PLN do ręki, pełne koszty wynagrodzenia pracownika wynoszą 2112 PLN - co stanowi 65% minimalnego wynagrodzenia, które ostatecznie otrzymuje pracownik. Horrendalne kwoty podatków – aż dziw bierze że Polska jak dotąd nie jest jeszcze potęgą ekonomiczną, gospodarczą i infrastrukturalną - sprawiają że Polak niechętnie podchodzi do kwestii nabywania dóbr i usług – bo go nie stać – a na Rząd patrzy raczej sceptycznie. Do tego dochodzi kwestia mentalności rodaków – pomimo że Polacy wciąż w miarę ze sobą solidarni, to jednak to oszczędni  pracodawcy, którym ciężko dostrzec korzyści z zatrudniania j. dodatkowy zysk, rozszerzanie działalności i więcej obsłużonych i zadowolonych klientów.