Abstrahując od tematu wspierania się nawzajem zwłaszcza w okresie kiedy pracy nie mamy, zastanawiam się czy jest jakikolwiek inny powód do pracy, poza tym, że kasa zawsze się przyda - trzeba płacić rachunku, nowe buty zawsze są potrzebne itp... itd...
OK, są zajęcia mniej lub bardziej interesujące - a wyjątkowo muszę przyznać, że miałam okazję pracować zarówno w jednych jak i drugich zawodach - jednakże nie zmienia to faktu... że wcześniej czy później ogarniała mnie przytłaczająca całe moje życie, przeogromna NUDA, która to następnie zmuszała mnie szukać "swojego miejsca" gdzieś indziej - decyzja zwykle podjęta mniej lub bardziej dobrowolnie:P finalnie doprowadzała do zmiany miejsca pracy.
Coraz bardziej modny staje się termin "pokolenie Y", mianowicie odnoszący się do całkiem od niedawna wkraczających w dorosłe życie roczników 80'+. Osoby te, niezwykli, nieustraszeni indywidualiści - przynajmniej sami mamy o sobie takie mniemanie - wszyscy chcemy zmienić świat, aczkolwiek wciąż musimy mieć brać poprawkę co do osób o nieco "sztywniejszych" poglądach na życie.
Pomimo coraz bardziej "frywolnej", wręcz śmiem twierdzić, że nawet pełnej tolerancji kultury społecznej w Polsce i na świecie - wciąż dostrzegam brak tolerancji dla niszy, jaką stanowią obecnie ludzie młodzi w Polsce. Od zalążków gnębieni w swej naturze igreki, z jednej strony mają ambicje i pragnienia, z drugiej na każdym kroku potępiani o tzw. brak szacunku do tradycji - tracą wolę walki i zamykają się w tym marazmie - wszystko generalnie jest do d***.
Jak na razie mam pracę - na szczęście i zobaczymy na jak długo tym razem:P - i pozostaje mi się tylko cieszyć z chwili wytchnienia żeby coś sobie "skrobnąć" na tym blogu...:)
piątek, 26 kwietnia 2013
Jak poradzić sobie z bezrobociem??
Przeciętny Polak powinien znaleźć zatrudnienie w ciągu 9 miesięcy, do roku czasu. Niektórym idzie to znacznie sprawniej, ale większość twierdzi, że jest to zadanie raczej niewykonalne. Niemniej jednak, jak radzić sobie z presją i stresem podczas okresu bezrobocia, aby jednocześnie nie marnotrawić czasu i nie być ciężarem dla najbliższych??
Po pierwsze, należy zdać sobie sprawę, że status bezrobotnego, w dzisiejszych czasach to nic dziwnego - od co, ludzka rzecz - i starać się unikać negatywnych myśli. Badania wykazują, że aż 90% osób po przekroczeniu fundamentalnej granicy około 6 miesięcy, poddaje się, kompletnie traci wiarę i zaczyna powoli godzić się z niefortunną sytuacją, co tylko i wyłącznie zaprzepaszcza ich dotychczasowy, półroczny trud.
O ile niektórzy nie są po prostu stworzeni do pracy, a niepowodzenia tłumaczą kryzysem gospodarczym, to pozostali z kolei próbują nauczyć się żyć z piętnem bezrobocia, będąc tym samym w ogromnym błędzie... Warto zapamiętać, że większość ludzi boryka się z problemem, a poddawanie się przy pierwszej, lub też ewentualnie setnej próbie nie jest odpowiednim podejściem do problemu. W tym przypadku należy sobie przetłumaczyć, że w istocie sytuacja na rynku pracy nie jest bajkowa, a konkurencja w pewnych wąskich obszarach zatrudnienia przeogromna i "nie śpi", aczkolwiek tzw. "wkręcanie się w tryb bezrobotnego" w niczym nie pomoże. W skrócie, lepiej się czymś po prostu zajęć niż nie robić nic.
Może to być oczywiście na początku zajęcie bezpłatne, lub kompletnie nie odpowiadające naszym zainteresowaniom, lub po prostu beznadziejna praca, ale na pewno pomoże wyrwać się z trybów "nic nie robienia". Tylko takie rozsądne podejście do problemu może zagwarantować nam lepsze samopoczucie w tym trudnym okresie.
Psychologowie radzą, aby zawsze szukać pozytywnych stron każdej sytuacji bo w ten sposób nasza psychika znacznie lepiej jest w stanie przystosować się do najbardziej niemile widzianych sytuacji. Jest to także niezastąpiony sposób, który może sprawić, że dni bez pracy staną się dla nas po prostu miłymi, wolnymi od pracy dniami, kiedy wreszcie możemy rozwijać nasze pasje i zainteresowania.
Każda osoba, która kiedykolwiek szukała pracy, doskonale zdaje sobie sprawę, jak bardzo jest to obciążające psychikę zajęcie, zwłaszcza jeśli kolejne próby kończą się fiaskiem. Niestety, czasami należy wysłać setki aplikacji, aby wreszcie podjąć pracę.
I na zakończenie, pamiętajmy, że wina nie zawsze musi leżeć po naszej stronie - brak doświadczenia, słabe kwalifikacje, lub umiejętności na które kompletnie nie ma zapotrzebowania - czasami pracodawcy mają swój określony "kształt" wymarzonego pracownika, lub wręcz przeciwnie sami nie wiedzą czego chcą. Stąd, naprawdę trudno trafić... także najlepszym rozwiązaniem pozostaje uzbrojenie się w cierpliwość... Od tak, czas i tak leci... jednak warto mieć oczy i uszy szeroko otwarte, bo nigdy nie wiadomo kto wśród znajomych będzie szukał współpracownika.
Po pierwsze, należy zdać sobie sprawę, że status bezrobotnego, w dzisiejszych czasach to nic dziwnego - od co, ludzka rzecz - i starać się unikać negatywnych myśli. Badania wykazują, że aż 90% osób po przekroczeniu fundamentalnej granicy około 6 miesięcy, poddaje się, kompletnie traci wiarę i zaczyna powoli godzić się z niefortunną sytuacją, co tylko i wyłącznie zaprzepaszcza ich dotychczasowy, półroczny trud.
O ile niektórzy nie są po prostu stworzeni do pracy, a niepowodzenia tłumaczą kryzysem gospodarczym, to pozostali z kolei próbują nauczyć się żyć z piętnem bezrobocia, będąc tym samym w ogromnym błędzie... Warto zapamiętać, że większość ludzi boryka się z problemem, a poddawanie się przy pierwszej, lub też ewentualnie setnej próbie nie jest odpowiednim podejściem do problemu. W tym przypadku należy sobie przetłumaczyć, że w istocie sytuacja na rynku pracy nie jest bajkowa, a konkurencja w pewnych wąskich obszarach zatrudnienia przeogromna i "nie śpi", aczkolwiek tzw. "wkręcanie się w tryb bezrobotnego" w niczym nie pomoże. W skrócie, lepiej się czymś po prostu zajęć niż nie robić nic.
Może to być oczywiście na początku zajęcie bezpłatne, lub kompletnie nie odpowiadające naszym zainteresowaniom, lub po prostu beznadziejna praca, ale na pewno pomoże wyrwać się z trybów "nic nie robienia". Tylko takie rozsądne podejście do problemu może zagwarantować nam lepsze samopoczucie w tym trudnym okresie.
Psychologowie radzą, aby zawsze szukać pozytywnych stron każdej sytuacji bo w ten sposób nasza psychika znacznie lepiej jest w stanie przystosować się do najbardziej niemile widzianych sytuacji. Jest to także niezastąpiony sposób, który może sprawić, że dni bez pracy staną się dla nas po prostu miłymi, wolnymi od pracy dniami, kiedy wreszcie możemy rozwijać nasze pasje i zainteresowania.
Każda osoba, która kiedykolwiek szukała pracy, doskonale zdaje sobie sprawę, jak bardzo jest to obciążające psychikę zajęcie, zwłaszcza jeśli kolejne próby kończą się fiaskiem. Niestety, czasami należy wysłać setki aplikacji, aby wreszcie podjąć pracę.
I na zakończenie, pamiętajmy, że wina nie zawsze musi leżeć po naszej stronie - brak doświadczenia, słabe kwalifikacje, lub umiejętności na które kompletnie nie ma zapotrzebowania - czasami pracodawcy mają swój określony "kształt" wymarzonego pracownika, lub wręcz przeciwnie sami nie wiedzą czego chcą. Stąd, naprawdę trudno trafić... także najlepszym rozwiązaniem pozostaje uzbrojenie się w cierpliwość... Od tak, czas i tak leci... jednak warto mieć oczy i uszy szeroko otwarte, bo nigdy nie wiadomo kto wśród znajomych będzie szukał współpracownika.
wtorek, 23 kwietnia 2013
Wolontariat - czy to mi się opłaca??
Wolontariat, czyli dobrowolna,
bezpłatna praca na
rzecz innych, jest nie tylko idealną okazją do nawiązania kontaktów zawodowych,
ale również naprawdę dobrym i pożytecznym sposobem spędzenia wolnego czasu. Każdy kto raz spróbował na pewno wzbogacił się o cenne doświadczenie.
Jeżeli posiadasz zainteresowania, które chciałbyś rozwijać w jakiś
produktywny sposób, natomiast nie wiesz jak, lub po prostu nie jesteś jeszcze
rozchwytywanym przez wszystkich specjalistą w danej dziedzinie, lub nie za
bardzo masz czas na bezpłatne staże i praktyki - pewnie z uwagi na inne
obowiązki - warto przeczesać Internet celem znalezienia interesujących nam
ugrupowań i ludzi rozwijających konkretne pasje.
Każdy czymś się zajmuje w wolnym czasie. Jedni lubią oglądać filmy,
słuchać muzyki lub czytać książki lub reperować różne rzeczy. Jednak o wiele
ciekawiej jest wykonywać te same czynności w szerszym gronie osób o powiązanych
zainteresowaniach, lub na rzecz osób, które mogą docenić Nasz talent. W ten sposób nie tylko wspieramy się nawzajem - często organizacje poszukujące wolontariuszy to nie tylko firmy żerujące na studentach bez doświadczenia zawodowego lecz organizacje, których nie stać na pełnoetatowych pracowników, ponieważ wszystkie fundusze przeznaczają na zaspokajania potrzeb tych najbardziej potrzebujących - a rzeczywiście zyskujemy bogaty bagaż umiejętności, które możemy wykorzystać w przyszłości - już odpłatnie.
Wolontariat jest przede wszystkim skierowany do osób, które mają nietypowe lub bardzo wyindywidualizowane zainteresowania, lub z potrzeby serca chcą zrobić coś dobrego, a także do tych, którzy niekoniecznie wiedzą co z tym swoim "wolnym" czasem zrobić, a pomysłów w istocie są krocie...
Generalnie, sama osobiście znalazłam ogłoszenie na gumtree, w którym poszukiwano osoby asystującej w trakcie zeszłotygodniowych Amatorskich Mistrzostw Gry w piłkę siatkową w Warszawie. To nietypowe dla mnie wydarzenie, okazało się bardzo fajną przygodą, podczas której spotkałam naprawdę profesjonalnych graczy z całej Polski. Ponadto, pomimo niewielkich zainteresowań sama grą, muszę przyznać, że atmosfera która panowała w trakcie meczów była niesamowita i warta poświęcenia dwóch, wolnych, weekendowych dni na dodatkowa pracę. Naprawdę polecam!
Ponadto, przeglądając inne portale często napotykam ogłoszenia ze schronisk dla zwierząt, szpitali i innych fundacji działających tylko na rzecz tych najbardziej poszkodowanych przez los. Potrzebni są zarówno chętni do wyprowadzania zwierząt, jak również osoby które mogą przełożyć swoje zainteresowania i pasje na rzecz działania danej organizacji. Bardzo często przydają się umiejętności z zakresu psychologii, a także fotografii czy aktorstwa - w szpitalach dziecięcych wolontariusze chcąc urozmaicić swoim podopiecznym zwykły czarny dzień, stają na głowie aby zorganizować jakieś fajne inscenizacje.
Wiele osób potrzebuje wsparcia, ponieważ nie stać ich na naukę u profesjonalnych i doskonale wykwalifikowanych nauczycieli, dlatego zainteresowanie przedmiotami ścisłymi lub językami obcymi, można wykorzystać na rzecz działania różnych organizacji.
Ludzie naprawdę mają mnóstwo pomysłów nie tylko jak wspólnie i ciekawie spędzić czas wolny, ale również całe swoje życie. Przyłączając się do nich mamy gwarancję dobrej zabawy!
poniedziałek, 22 kwietnia 2013
Internetowe targi pracy - czy to w ogóle ma sens?
W dniach 15 - 19 kwietnia 2013 roku odbyły się internetowe targi
pracy na stronie monsterpolska.pl.
Wystarczyło zalogować się do systemu i wypełnić niedługi test
kompetencyjny, aby móc skorzystać z wielu atrakcji, wysłać aplikacje i CV, lub
po prostu zasięgnąć porad specjalistów odnośnie metod poszukiwania pracy czy
haczyków pojawiających się na rozmowach rekrutacyjnych. Specjaliści udzielali
informacji jak napisać profesjonalne i przede wszystkim skuteczne życiorysy i
listy motywacyjne, oraz jak radzić sobie w stresujących sytuacjach podczas
rozmów z profesjonalnymi rekruterami. Psycholodzy od A do Z wyjaśniali
najczęściej popełniane błędy i radzili jak ich unikać, a także dawali wskazówki
jak pokazać się z tej naszej najlepszej strony.
Naprawdę było warto, gdyż w targach brały udział największe
korporacje z całej Polski tj. Orange Polska, Inditex, KPMG, PKO BP czy
IBM, oraz największe firmy rekrutacyjno-outsourcingowe między innymi HAYS,
Adore HR, REED czy Lyreco. Podczas targów pojawiły się nawet bardzo atrakcyjne oferty
z Mazowieckich Urzędów Pracy.
Tego typu inwencje nie tylko przyciągają klientów dla firm rekrutacyjnych,
ale przede wszystkim skutecznie pomagają i wspierają osoby, które dotychczas
nie radziły sobie na niełatwym rynku pracy, są bezrobotne, nie mają czasu
szukać pracy, nie wiedzą gdzie jej szukać lub po prostu nie mają możliwości
uczestniczyć w bardzo czasochłonnych procesach rekrutacyjnych. Są one również
doskonałym sposobem dla kompletnie „zielonych” absolwentów szkół wyższych na
postawienie pierwszych kroków na ryku pracy.
Podczas
internetowych targów pracy, wszyscy uczestnicy mają możliwość rozmowy na czacie
z przedstawicielami poszczególnych firm, oraz przefiltrowania zasłyszanych informacji
i plotek od rzetelnych i faktycznych danych na temat przedsiębiorstw i
organizacji. Tylko takie, słuszne
wnioski, gwarantują podjęcie rozsądnej i pewnej decyzji na temat przyszłego pracodawcy.
Ta nowoczesna forma komunikacji pomiędzy pracodawcami, a przyszłymi
pracownikami to wyjątkowa okazja aby swobodnie dzielić się doświadczeniami, wymaganiami
i oczekiwaniami, bez większych nerwów, które zwykle towarzyszą tzw. kontaktom
face to face. Dzięki internetowym - niepierwszym
- takim targom, już wiele osób z
łatwością znalazło o podjęło pracę.
Etykiety:
bezrobotni,
czat,
internet,
komunikacja,
pierwsza praca,
praca,
pracodawca,
pracownik,
profesjonalny życiorys,
rekrutacja,
targi pracy,
wsparcie
środa, 10 kwietnia 2013
Jak poradzić sobie z wrednym szefem?
Niektóre sytuacje w pracy potrafią skutecznie i całkiem
słusznie przytłoczyć, wyprowadzić z równowagi, a także zniszczyć dzień nawet
najbardziej „wyluzowanej” i zdystansowanej do życia osoby – ty tu robisz swoje,
a ktoś się jeszcze na dodatek czepia…
W jaki sposób ustosunkować się DO lub poradzić sobie W
sytuacji, kiedy współpracownicy w żaden sposób nie próbują ułatwiać naszego
życia zawodowego, mało tego, nie potrafią także docenić naszego wkładu i
wysiłku.
Mowa zazwyczaj o przełożonych i menadżerach, którzy nie
zawsze zasługują na miano leadera czy przodownika grupy. Swoją reputację
zbudowali przypisując sobie zasługi innych lub po prostu na zwykłym „farcie” i
pomimo, że nie jest to z góry narzucona zasada – każdy kierownik, czy szef to
kretyn - to osoba na niższym stanowisku, która wciąż jest krytykowana, ma prawo w końcu poczuć się pokrzywdzona i
zdemotywowana do pełnienia swoich obowiązków.
Niestety jest to sytuacja dość popularna, wręcz codzienna, w związku z czym
warto poznać kilka trików jak poradzić
sobie z wrednych szefem?
O ile przełożony nie jest naszym jedynym zwierzchnikiem – w przeciwnym
razie mamy „przechlapane po całej linii” i jedyną dobrą radą w tym jest wypadku
zmiana pracy – to jednak warto bronić swoich racji. „Przymrużenie oka” i
pokorne znoszenie „czepialstwa” w ostateczności doprowadzi tylko do jeszcze
większych pretensji ze strony przełożonego – niestety zawsze najsłabsze ogniwo
cierpi najbardziej i jest najłatwiejszym celem ataków - i odsunie w czasie nieuniknione, czyli
zwolnienie z pracy - prawdopodobnie nikt na dłuższą metę nie wytrzyma takiego traktowania.
Często złośliwości ze strony menadżerów wynikają po prostu z
zazdrości i obawy o własne stanowisko. Nie zapominajmy jednak, że zaniedbywanie
obowiązków - żeby komuś „zrobić dobrze”
- nie rozwiąże problemu. Wszelkie nieścisłości
i błędy, wcześniej czy później wyjdą na jaw, a odpowiedzialny za nie będzie
nikt inny jak tylko TY – przecież najłatwiej i najtaniej zwolnić szeregowego
pracownika, niż Managera.
Stąd – po nitce do kłębka – warto sukcesywnie i delikatnie
dawać do zrozumienia „ważniejszemu przełożonemu”, że w firmie dzieje się coś nie
tak. Chociaż ludzie „jednego pokroju” lubią trzymać się zwykle razem, to nikt i
tak nie będzie prawdopodobnie brał na siebie odpowiedzialności za zaniedbania w
firmie - takie życie, nawet manager z managerem nie powinni sobie w tych
kwestiach za bardzo ufać. Niemniej jednak „zwykły pracownik” może tę sytuację
bardzo sprytnie wykorzystać…
Delikatne sugestie, spostrzeżenia i uwagi, mogą w bardzo efektywny
sposób zadziałać na naszą korzyść. Najważniejsza jest w tej sytuacji
odpowiednia technika, mianowicie im bardziej jesteśmy subtelni tym lepiej. Sprawmy,
aby to przełożony, do którego są skierowane „sugestie”, sam odkrył co się dzieje
w firmie. Dzięki temu, dzięki nam, poczuje się wyjątkowy, a my zyskamy sprzymierzeńca
we własnej "małej" wojnie. O ile będziemy potrafili odpowiednio rozszyfrować relacje
panujące w firmie, na pewno uda nam się zabezpieczyć nasze stanowisko
przynajmniej do czasu, kiedy sami postanowimy zmienić pracę.
Takie sploty zależności i ich umiejętne wykorzystanie, mogą naprawdę
odmienić naszą pracę, a tym samym, Nasze życie.
poniedziałek, 8 kwietnia 2013
Jak agencje rekrutacyjne "zarabiają" ... na pracownikach
Od jakiegoś czasu na popularności zyskują tzw. agencje
outsourcingowe specjalizujące się, a raczej "wyręczające" inne firmy w zakresie
pozyskiwania "zasobów ludzkich". Są to agencje rekrutacyjne, których zadaniem jest
„profesjonalne” znalezienie pracownika z wszelkich dostępnych na rynku pracy źródeł
tj. ogłoszenia, portale internetowe typu Golden Line lub uczelnie wyższe.
Konsultanci nie przebierają w środkach, aby na zlecenie danej firmy posunąć się nawet do „wykradania” pracowników innych firm. Są to tak zwani headhunterzy. I o ile firma, która nie dba o swoich pracowników nie powinna mieć tu do nikogo oprócz siebie pretensji – nie wierzę że osoba w 100% zadowolona ze swojej pracy lekko da się „wykraść” – to jednak etyka zawodu konsultanta - headhuntera, wciąż stoi tu pod pewnym znakiem zapytania. Ponadto, pozostaje jeszcze kwestia wynagrodzenia konsultanta, czyli innymi słowy jak agencja rekrutacyjna zarabia??
Konsultanci nie przebierają w środkach, aby na zlecenie danej firmy posunąć się nawet do „wykradania” pracowników innych firm. Są to tak zwani headhunterzy. I o ile firma, która nie dba o swoich pracowników nie powinna mieć tu do nikogo oprócz siebie pretensji – nie wierzę że osoba w 100% zadowolona ze swojej pracy lekko da się „wykraść” – to jednak etyka zawodu konsultanta - headhuntera, wciąż stoi tu pod pewnym znakiem zapytania. Ponadto, pozostaje jeszcze kwestia wynagrodzenia konsultanta, czyli innymi słowy jak agencja rekrutacyjna zarabia??
No i oczywiście, nie należy się specjalnie dziwić, że agencja w
myśl zasady klient nasz pan, raczej będzie „żerować” na swoim kandydacie do pracy, niż
na samym zleceniodawcy.
I pojawia się tu pewny paradoks. Pracodawca zainteresowany zatrudnieniem
najodpowiedniejszego kandydata - wykształconego, lojalnego, zdolnego, pracowitego – zadanie zleca profesjonaliście, ponieważ sam
nie dysponuje zespołem odpowiednich specjalistów od HR. Aczkolwiek finalnie, pracodawca zaniedbuje potrzeby samego zatrudnionego pracownika, skazując dalszą współpracę na szwank z uwagi na niskie wynagrodzenie, wynikające nieraz nawet z 30%, miesięcznych potrąceń z pensji pracownika, przez agencję rekrutacyjną i to w dodatku przez cały okres trwania współpracy!
Niestety, wciąż wiele firm nie widzi większej potrzeby w inwestowanie w "zasoby ludzkie", dochodzą one po prostu do wniosku, że zlecenie zadania do firmy zewnętrznej znacznie uprości procedurę rekrutacji, selekcji, a następnie zatrudnienia. Ponadto, czasami lepiej „zwalić brudną robotę na konsultanta” firmy rekrutacyjnej, niż narazić się na niepotrzebne oskarżenia, iż niby firma posuwa się do nieczystych zagrań i wykupuje pracowników swojej konkurencji.
Niestety, wciąż wiele firm nie widzi większej potrzeby w inwestowanie w "zasoby ludzkie", dochodzą one po prostu do wniosku, że zlecenie zadania do firmy zewnętrznej znacznie uprości procedurę rekrutacji, selekcji, a następnie zatrudnienia. Ponadto, czasami lepiej „zwalić brudną robotę na konsultanta” firmy rekrutacyjnej, niż narazić się na niepotrzebne oskarżenia, iż niby firma posuwa się do nieczystych zagrań i wykupuje pracowników swojej konkurencji.
O ile w niektórych przypadkach korzystanie z usług zewnętrznych
agencji rekrutacyjnych jest jak najbardziej wskazane - choć wynika to głównie ze
słabej kondycji przedsiębiorstwa lub jego braku stabilności na rynku - to firmy,
które zaniedbują ten obszar biznesu, nie zdają sobie sprawy jak wiele tracą. Krótkowzroczność
i pozorne oszczędności, także kosztem pracownika, wcześniej czy później znajdą odbicie
w braku lojalności, staranności i przywiązania. Pośpiech w kwestii wyboru
pracownika może mieć beznadziejne i kosztowne skutki, a pozorne oszczędności w rzeczywistości
stają się dodatkowym kosztem: błędów, poszukiwania nowego pracownika, szkolenia itd.
piątek, 5 kwietnia 2013
Bezrobocie było, jest i pewnie będzie...
Wpadł mi w ręce ostatnio egzemplarz " Kurjera
Warszawskiego" z 1934 roku i gdyby niepożółknięte strony, to pewnie bym
się zorientowała, że to dziennik sprzed 80 lat!
Środki na niestrawność, czy "nowoczesna"
kosmetyka w tabletkach, niwelująca skutki hirsutyzmu - dolegliwość potocznie
znana jako nadmierne owłosienie - to nic innego jak ówczesny
biznes farmaceutyczny. Niektórym wydawałoby się, że to plaga
wyłącznie ostatnich lat. A tu jaka niespodzianka!!
Ponadto, "dna kryzysu" gospodarczego także mieliśmy
okazję doświadczyć w 1934 roku - czyli dla przypomnienia na przełomie I i II
Wojny Światowej.
Wbrew pozorom wojna niesie ze sobą wręcz zbawienne skutki
dla gospodarki - przemysł prężnie rozwija się próbując nadążyć za
zapotrzebowaniem na broń, amunicję itp. zabawki niezbędne "w wojnie".
Nie zmieniło to jednak faktu, że w Polsce jak zwykle bezrobocie sięgało
najwyższych pułapów jakiejkolwiek skali porównań. Czyli jak nic, dzisiejsze
bezrobocie to tylko i wyłącznie bolesne skutki lat 30' poprzedniego wieku.
Co prawda egzemplarz trafił mi się tylko jedne, wybiórczo,
z kilku pierwszych miesięcy roku, w związku z czym, przyznaje szczerze, że
wnioski snuje na podstawie bardzo krótkotrwałych badań.
Dodatkowo, ciekawość podkusiła mnie, aby zerknąć i porównać
klimat w naszym kraju. Rzeczywiście, pomimo przymrozków w połowie marca to już w
kwietniu było widać początki PRAWDZIWEJ wiosny.
Niemniej jednak, osobiście uważam, że historia kołem się toczy,
a każdy odbierze historyczne przesłanki jak tylko będzie chciał… dla niektórych
kryzys trwa i trwać zawsze będzie, a dla innych nie.
Subskrybuj:
Posty (Atom)