Pytanie
dość proste w swej naturze, niemniej wzbudza wiele kontrowersji... W związku
z tym, chciałabym rozszerzyć temat i jednocześnie podsumować zdanie pewnych „forumowiczów”.
Pomijając
własną opinię w tym temacie - zwłaszcza że jest nieco odosobniona, to nadmienię
o niej nieco później - przejdę od razu do meritum, a na początek przedstawię fakty płynące prosto z forum.
Mianowicie, na pewnej stronie, w Internecie, znalazłam burzliwą wymianę zdań, odnośnie tego, czy wypada szefowi prosić pracownika o kawę czy też nie?
Okoliczności
pytania niestety bliżej nieokreślone, a mogłyby trochę rozświetlić zaistniałą sytuację. Bo
tu na przykład inny wydźwięk ma prośba z ust zapracowanego i cieszącego się
ogólnym szacunkiem szefa, a inny z ust nieroba i chama w opinii publicznej. Dość spore znacznie ma również typ pracownika: zadowolony z siebie i swojej pracy
czy na co dzień raczej... stłamszony.
Niemniej
jednak, większość zgromadzonych, najwyraźniej oburzonych, zgodnie potępiła
choćby taką najmniejszą myśl szefostwa. No bo przecież my wszyscy po studiach,
wykształceni, kelnerować szefowi nie będziemy! I z jednej strony bardzo
prawidłowo, słusznie, swoją wartość trzeba znać. A i nie zapominajmy o jakże ważnej
w dzisiejszych czasach cesze zwanej ASERTYWNOŚĆ.
Nic
tylko się cieszyć, że się ma takiego wszechstronnego pracownika.
Ja
się tylko pytam, gdzie to bezrobocie i wyzyskiwacze ukryci pod maską
pracodawcy? Te wymagania, nad wyraz wygórowane, nierealne do zrealizowania
przez potencjalnego kandydata do pracy, skoro wszyscy tacy buńczuczni i pewni
siebie? Ta troska o każdy dzień i niepewność jutra, skoro wolno
wyśmiewać się szefowi prosto w twarz? Wydawałoby się, że w takich czasach zrobienie
kawy szefowi nie powinno stanowić większego problemu, a tu proszę...
I
tu nadchodzi czas na w zupełności moją tylko i wyłącznie własną opinię, popartą
własnym doświadczeniem – powyżej to było tylko podsumowanie tego co wyczytałam
na forum .
Resumując,
pracowałam zarówno w start - upie, gdzie niewiele starszy szef nie tylko ode
mnie oczekiwał, iż podam jemu i jego gościom kawę, ale nawet nie musiał mnie o nią prosić. Sama,
chcąc włożyć w projekt jak najwięcej – a może trochę naiwnie wydawało mi się, że
będzie to dobrze wyglądało w oczach gości i dobrze świadczyło o firmie – bez skrępowania
parzyłam kawę, a nieraz i dodawałam do niej ciasteczka. Nie widziałam problemu.
Obecnie
pracuje w większej firmie, gdzie znów szef niewiele ode mnie starszy, zupełnie
sam sobie parzy kawę, nigdy mnie – ani innego pracownika - o nią nie prosi - a co
ciekawostka, kiedy sam podchodzi do expresu i widzi kogoś w pobliżu bez wahania
proponuje kawę.
Reasumując, we wszystkich spornych kwestiach bardzo dużo zależy od punktu widzenia. Niemniej
jednak w pracy - czy prywatnie w domu - zwłaszcza
na stanowisku Asystenckim/Sekretarskim przyjmując gości wypada zaproponować kawę/coś do picia - zakładam, że każdy o tym wie. Idąc dalej tym tropem, Asystentka/Sekretarka, iż z reguły pierwsza wita gości, siłą rzeczy powinna zaproponować im poczęstunek.
Ku pociesze zwątpionych. Im głębiej w struktury firmy - i dalej od sekretarskiego biurka - tym mniejsze szansę na konieczność podawania kawy. Osobiście jednak wciąż sama podaję - choć nie muszę - swoim gościom kawę i wciąż nie widzę w tym problemu.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz